Drop Down MenusCSS Drop Down MenuPure CSS Dropdown Menu

piątek, 21 listopada 2014

Nadchodzi zima...

Wbrew obiegowej opinii, Portugalia nie jest krajem wiecznego plażowania, upałów i palm. Każdy kolejny listopadowy dzień boleśnie nam to uświadamia. Zwłaszcza w Coimbrze, gdzie pogoda zmienia się z minuty na minutę - dosłownie.  Nadszedł też okres testów, dedlajnów i esejów, więc ostatnio większość czasu spędzamy w Coimbrze, grzejąc nasz wyziębiony pokój swoją obecnością.
Od kilku dni jest zimno. Tak. Marzniemy! Wszystko przez to, że portugalskie mieszkania nie posiadają żadnego systemu grzewczego, a temperatura na dworze waha się między 10 stopniami w nocy, a 16 w dzień. Oznacza to, że mniej więcej tyle możemy mieć też w mieszkaniu. Przyzwyczajamy się więc do czerpania radości z 18-stu stopni w pokoju, co jak do tej pory jest naszym jesiennym, cieplnym rekordem.

Mieszkania ogrzewa się (chociaż to dość przesadzone określenie - bardziej nazwalibyśmy to tymczasową walką z zimnem) elektrycznymi grzejnikami, chociaż farelka byłaby zdecydowanie bardziej odpowiednią nazwą. Mają one jednak swoje podstawowe wady. Po pierwsze - ciągną niesamowicie dużo prądu, za który musimy płacić. Po drugie -kilkanaście minut grzania pozwala na podniesienie temperatury o jakieś dwa stopnie… Maksymalnie na pół godziny. Preferujemy więc strategię zakładania dodatkowej pary skarpet, porcji przysiadów i podskoków raz na godzinę czy wypijania litrów herbaty z miodem, cytryną i imbirem, w którym zakochaliśmy się bez pamięci. Wyposażyliśmy się też w grubaśne szlafroki, które służą nam też jako dodatkowe koce w czasie kryzysu.

Po raz pierwszy więc relacja nie ocieka gorącym słońcem i plażowaniem. Bardziej miodem z cytryną…

Z informacji optymistycznych - grzyb na ścianie, bohater kilku postów wstecz, został z sukcesem pokonany! Okazało się, że od kilku lat w ścianie znajduje się nieszczelna rura odprowadzająca wodę z toalety na piętrze. Jako że w poprzednich latach mieszkanie było użytkowane tylko na naszym poziomie i nikt nie korzystał z dodatkowej łazienki, o przecieku nikt nie miał bladego pojęcia. Przybyła więc ekipa, wyburzyła ścianę, wymieniła rurę i rozwiązała problem. Cała operacja trwała półtora tygodnia, z czego najdłuższym procesem okazało się malowanie ściany. Pan malarz nie należał bowiem do zbyt energicznych i pracowitych majstrów…

Jako że powoli odgrzebujemy się ze wszystkich esejów i prezentacji, obiecujemy już niebawem wrzucić dawno zapowiadaną relację z Algarve. Potraktujemy to jako anty-zimową terapię.

Trzymajcie się ciepło!
Zazdrościmy centralnego ogrzewania!
M&M

2 komentarze:

  1. Ahahaha =) funny way to tell about not really funny situation unfortunately... I can tell you Russian way to avoid to catch a cold ^^ You put your feet in really hot water and you wait till they are red. Then you dry them vigourously and rub your feet with vodka. And after you wear wooden socks =) Then you shouldn't get a cold =p

    Good luck anyway...

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, when you mentioned "Russian way" I immediately thought about sth with vodka :p actually we tried similar way when Marcin was a bit sick, but without vodka, just hot water and warm socks. But maybe in such conditions like we have in our flat, we should implement this 'improved' Russian way prophylactically :P

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...