Nie było nas przez chwilę, ale mamy usprawiedliwienie. Dzień po powrocie z Algarve złapał nas nieszczęsny wirus (albo zaszkodziła mozarella w lunchowym spagetti… Do tej pory przyczyna niewyjaśniona), które uziemiło nas w domu (a konkretnie w toalecie) na kilka dni. Jako dowód pokonania choroby, poniżej nasz pierwszy w życiu prawdziwy rosołek! Z kury! Jak u mamy :)
Z dumy nad naszymi umiejętnościami kulinarnymi nie mogliśmy wyjść przez kolejne kilka dni. Jednocześnie jedząc tę samą zupkę… Odgrzebujemy się więc powoli ze sterty zdjęć z Algarve, żeby lada moment wrócić do was z relacją.
Od kilku dni pada i wieje zimnem. Na szczęście przewidywane są jeszcze jakieś przejawy lata. Musimy się jednak powoli oswajać z myślą, że Coimbra to nie kurort na południu i że sroga jesień nas niebawem dosięgnie.
Z ciekawostek – na ścianie w pokoju mamy nowego lokatora. Kilka dni wilgoci i zimna wystarczyły, żeby zadomowił się u nas dorodny grzyb na ścianie… Planujemy jednak stopniowo z nim walczyć. Jeżeli macie jakieś skuteczne patenty, to chętnie wysłuchamy. Faktem jest, że nadmierna wilgoć w mieszkaniach to problem niemal każdego domu w Coimbrze. Brak centralnego ogrzewania, mokre zimy, zdecydowanie sprzyjają rozwijaniu się przeróżnych paskudztw na ścianach. Czuliśmy to nawet odwiedzając mieszkania pod koniec sierpnia. Strach pomyśleć co dzieje się w tych starych kamienicach jesienią i zimą, skoro nawet latem specyficzny smrodek był wyczuwalny już na klatkach schodowych, nie mówiąc już o pokojach samych w sobie.
Tak wygląda nasz grzyb (poddany delikatnej obróbce, żeby prezentował się jeszcze lepiej):
Post krótki i zwięzły – dajemy znać, że żyjemy. Relacja z Algarve in progress. Jest o czym opowiadać! Pozdrawiamy i chowamy się pod koc! Brr!
PS. Tęsknimy za Algarve!
Co to za grzyb bez kapelusza...
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie to będzie i kapelusz;(
Usuńa obiecany kapelusz gdzie ?
Usuń